torsdag 12. januar 2012

Slutt er slutt.

To było nieuniknione. Nadszedł symboliczny, acz definitywny koniec świąt. Wiedziałem o tym już od tygodnia. Renovasjonsetaten już jakiś czas temu opublikował harmonogram zbierania choinek, a ja - pielęgnując mój nowy nawyk (do którego próbuję się przyzwyczaić) zarejestrowałem stosowną przypominajkę w telefonie. No i stało się. Alarm przypomniał nam juz wczoraj. I bardzo dobrze się stało, bo choinkę trzeba było rozebrać, a z Mikrobim nie jest to taka prosta operacja - głównie ze względów organizacyjno - czasowych. Z takim zapasem musiało się jednak udać.


Alarm odezwał się wczoraj, więc oczywiście dziś prawie przegapiłem całą akcję. Na szczęście tylko 'prawie'. Naszą, ogołoconą już choinę zapakowałem pod pachę i ruszyłem pod grecką ambasadę. Wóz jeszcze czekał, także oddałem nasze drzewko, powiedziałem farvel, cpyknąłem pożegnalną fotkę i zabrałem się do domu.


Ten rok jest zdecydowanie inny. Po pierwsze - Ewa nie miała poświątecznej deprechy, która zyskała już niemal status 'tradycyjnej'. Co więcej - zaskoczyła mnie dziś wyznając, że nie mogła się już doczekać kiedy ta choinka wyjedzie i tak wogóle, to gdzie jest wiosna?! Nie ma złudzeń - ten rok będzie zdecydowanie inny niż dotychczasowe... Już się cieszę! I to nie jest sarkazm... ;)

Z rzeczy zaległych - królik dotarł do Jubilatki. Co więcej - list doszedł dokładnie w dniu urodzin. To lubię.. ;)

2 kommentarer:

  1. a prawda jest taka - co podejżewałam już od jakiegoś czasu - że na depresję to trzeba mieć czas ;)

    SvarSlett
  2. a może podejrzewałam? przez jakie "żet" ?

    SvarSlett