onsdag 7. desember 2011

Pierwszy śnieg, kolejny szlif...

No więc stało się... Dziewczyny obudziły mnie o trzeciej. Po kilku niudanych próbach powrotu w objęcia Morfeusza poddałem się i zaserwowałem sobię trochę wcześniejszą niż zwykle owsiankę. Jednym słowem - pierwsza (prawie) nieprzespana noc dopisana została do rachunku doświadczeń świeżego taty. W pracuni oczywiście pełne zrozumienie dla moich przekrwionych oczu i wyraźnega spadku produktywności. Nawet mi się to podoba. Chyba zaczynam rozumieć moc okresu jako oręża dziewczyn wytaczanego zazwyczaj na lekcjach WueFu... ;)
Szczerze - nawet nie było tak źle. Najwyraźniej dwie kawy ekstra i dodatkowe 30 minut naświetlania zdały egzamin!

A na świecie w międzyczasie spadł śnieg. To i fakt, że w drogę do fabryki wyruszyłem w środku nocy - zaraz po 6, zainspirowały mnie do zrobienia kolejnej niestandardowej dla mnie rzeczy - wzięcia ze sobą aparatu. Także dziś jako bonus kilka jeszcze ciepłych fotek.




P.S. Nowy Burzum przy nowym Taake wieje nudą. Oj, chyba zaczynamy odgrzewać kotlety, żeby zarobić na spłatę grzywien...

Ingen kommentarer:

Legg inn en kommentar